piątek, 14 czerwca 2013

***

Cześć.
Ostatnio jak przeglądam blogi, często widzę takie różne zwiastuny i inne pierdółki.
Postanowiłam sama taki wykonać. Jeśli znacie kogoś kto lubi czytać opowiadania
wyślijcie link do zwiastuna, może kogoś zachęci.


Jestem ciekawa wrażeń po oglądnięciu. Proszę jednak o wyrozumiałość, gdyż to mój pierwszy "zwiastun".


Ps. Co do rozdziału, będzie niebawem.

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział IV

Rozdział IV
Wracając do domu rozmyślałam o medalionie. Miał w sobie coś magnetycznego, coś przyciągającego.
Sama nawet nie wiedziałam, czemu tak sądziłam. Chociaż nie potrafiłam temu zaprzeczyć.
Szłam powoli, mijając duży rozległy park, postanowiłam do niego wstąpić. Usiadłam obok wielkiego drzewa
i zatopiłam się w swoich myślach. Wiatr owiewał moje czarne włosy, był coraz bardziej bezlitosny, dla nich. Jutro miałam zamiar oddać ten dziwny medalion właścicielowi, Jacobowi. Na samo wspomnienie ów chłopaka się uśmiechnęłam. Miał czarne włosy oraz zielone, sprytne oczy. Ubrany był prze ważnie w czarny podkoszulek i szare rurki. Mało natomiast wiedziałam o jego charakterze. Należał do osób zamkniętych w sobie, albo po prostu nie chciał nikomu pokazywać jaki naprawdę jest. Co prawda chyba nie darzył mnie
sympatią. W końcu, co on mógł widzieć we mnie. W moich brązowych włosach, zielonych oczach i w ogóle w całej mnie. Jeszcze wczoraj nie miałam co do siebie zastrzeżeń, wtedy podobały mi się moje delikatne rysy twarzy, mój wzrost, który był naprawdę nie najgorszy. Nie powinnam się nad sobą użalać, Jacob mimo wszystko nie jest tego wart, pomyślałam.
Nagle koło mnie przebiegł jakiś mężczyzna. Na oko 35 lat, ubrany w ciemne spodnie i cienką, niebieską kurtkę. Co chwilę się oglądał w tył jakby przed kimś uciekał. Nie wiem czemu, ale nagle coś we mnie krzyknęło "ZATRZYMAJ GO! " i pobiegłam za nim. Kątek oka dostrzegłam za sobą dwóch policjantów.
Widząc to jeszcze bardziej przyspieszyłam. W biegu złapałam mężczyznę za rękaw i pociągnęłam ku sobie.
Ów osoba runęła na ziemię, a ja dostrzegłam że to nie jakiś 35-latek jak mi się wydawało, ale JACOB.
Nagle mną wstrząsnęło. Co prawda miał na sobie kaptur, ale to dziwne, że się tak pomyliłam.
W chwilę później przybiegł jeden z policjantów, a drugi za nim.
- Dzień dobry, jestem komisarz Bruce, a to komisarz John - powiedział po czym obaj pokazali legitymacje służbowe - Dziękujemy za pomoc w złapaniu złodzieja .
- Z- złodzieja - wyjąkałam zdziwiona, myślałam, że Jacob miał na sumieniu coś w rodzaju przekroczenia prędkości i nie zatrzymanie się do kontroli, ale nie że coś ukradł.
- Tak, złodzieja. Z pobliskiego banku znikło kupę forsy, a on jest podejrzanym - po czym zwrócił się do chłopaka - A teraz zdejmij kurtkę.
Jacob niechętnie, ale wykonał polecenie. Komisarz Bruce wziął ubranie i odsunął wewnętrzną kieszonkę, która o dziwo była bardzo duża jak na przeciętne przystało. Z środka wyciągnął dwa, dość grube pliki banknotów o nominale 200 złotych. Mój wyraz twarzy był widocznie komiczny, bo komisarz aż uśmiechnął się pod nosem.
- Niezła robota dziewczyno. Teraz tylko dla formalności pojedziesz z nami na komendę i złożysz zeznania.
 W drodze na komendę dużo o tym wydarzeniu rozmyślałam. Nagle wszystkie uczucia, którymi darzyłam Jacoba znikły. Ukradkiem zerkałam na niego, gdy byliśmy w wozie policyjnym. Co go zachęciło do tej kradzieży, przecież wygląda na dość bogatego, myślałam cały czas.
Gdy dojechaliśmy, nagle powiedziałam do Jacoba:
- To chyba twoje - i podałam mu naszyjnik. On wziął go, założył mi na szyję i rzekł - Zatrzymaj go, niech to będzie pamiątka po mnie - zdziwiłam się, bo powiedział to tak, jakbyśmy się już nigdy nie spotkali .
No, ale cóż niezbadane są ścieżki człowieka.

-----------------------------------------------------
Dodaję tak wcześnie, ponieważ nagle dostałam
weny i całkiem zmieniłam to co planowałam
napisać. Mam nadzieję, że robię chociażby
mały krok w przód i poprawiam swoje liczne błędy.
Jeżeli jest jeszcze coś co aż kuje w oczy
to pisz postaram się to zmienić.